Chyba prawie każdy z nas, miał kiedyś sytuację, gdy ktoś
włamał się na maila, Facebooka lub inne konto w sieci. Zazwyczaj to nic
groźnego, a dostęp do cyfrowych danych, udaje się odzyskać dość szybko. Lecz
tym razem nie chodzi o wyjawienie pogaduszek z koleżanką o tym przystojnym
rezydencie z ortopedii lub ploteczkach
przy kawusi i machaniu laczem. Mowa tu o ataku hakerskim na sieć laboratoriów
ALAB i wyjawienie kilkudziesięciu danych osobowych: imion, nazwisk, adresów,
numerów PESEL oraz szczegółowych wyników badań laboratoryjnych. Tym działaniem
hakerzy chcą wyłudzić okup od spółki. Ofiarami są nikt inny jak ich pacjenci.
Nagle nasze dane wrażliwe może zobaczyć każdy. To istna okazja i raj dla
oszustów, którzy mogą bez problemu wziąć np. pożyczkę bez naszej wiedzy.
Wyobraźcie sobie, że ostatnio robiliście badanie krwi na
obecność HIV. Niespodziewanie wynik pozytywny. Strach, niepewność i niepokój co
dalej. Na dodatek partner/ka jeszcze nic nie wie i sam/a może być chory/a. I zamiast
dowiedzieć się od Was, czyta o tym na pudelku. Grubo nie?
Ale nie tylko pacjentom się oberwało, bo ci bardziej bojowi
wybrali się osobiście do laboratorium by wygłosić swoje niezadowolenie z powodu zaistniałej sytuacji. Tam wyżyli się
oczywiście na najbardziej winnym tej akcji czyli pielęgniarkom i
rejestratorkom. Zamiast żółtej Czibo i słowa „dziękuję” za bezbolesne pobranie
krwi były krzyki, wyzwiska i żądania zwrotu pieniędzy. A to wszystko jeszcze
nie koniec. Hakerzy grożą, że jeżeli nie dostaną okupu to do końca roku wrzucą
do sieci kolejne dane i to w dużo większej ilości.
Dzisiaj dostęp do Internetu ma prawie każdy, ja na przykład nie wyobrażam sobie życia bez niego. Jednak cyfryzacja to też spora pułapka. Pamiętajcie, że spotkać to może każdego z nas. Łapcie link jak zabezpieczyć swoje dane lub sprawdzić czy nic im nie grozi.
Tu sprawdzisz, czy Twoje dane są bezpieczne: Bezpieczne dane